PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259945}

Prestiż

The Prestige
8,1 398 980
ocen
8,1 10 1 398980
7,5 43
oceny krytyków
Prestiż
powrót do forum filmu Prestiż

"Każda magiczna sztuczka składa się z trzech faz. Pierwsza faza to obietnica. Magik pokazuje wam coś zwyczajnego - talię kart, ptaka albo człowieka. Pokazuje wam przedmiot, prosi byście go sprawdzili aby przekonać się czy rzeczywiście jest prawdziwy. Tak. Zwyczajny, normalny. Ale oczywiście prawdopodobnie wcale taki nie jest. Kolejna faza to zwrot. Magik sprawia, że coś zwyczajnego staje się czymś niezwykłym. Wtedy węszycie podstęp ale i tak go nie odkryjecie. Oczywiście dlatego, że nie patrzycie jak należy. Wcale nie chcecie wiedzieć. Chcecie dać się nabrać. Ale jeszcze nie będziecie klaskać. Nie wystarczy sprawić, że coś zniknie. Trzeba sprawić, że to powróci. Dlatego istnieje trzecie faza. To najtrudniejszy fragment - tzw. prestiż”.

To chyba jeden z niewielu obrazów, którego interpretacja jest tak sugestywnie ukazana zarówno na początku jak i na końcu filmu. Geniusz Nolana, nie tylko w "Prestiżu", ale w twórczości ogólnej, polega na ukazywaniu rzeczy, zdawać by się mogło - początkowo banalnych, a w istocie przenoszących uniwersalne idee. Bo kto by wpadł na pomysł, aby za pośrednictwem dwóch rywalizujących ze sobą magików, zadrwić z wszechobecnej współcześnie (i nie tylko) silnej potrzeby awansu w stratyfikacji społecznej, która zdaje się dla nas ważniejsza od przyjaźni czy miłości, pozwala na okaleczenie własnego ciała, motywuje nas do morderstwa drugiego człowieka czy innej niewinnej istoty, a nawet, w ostateczności, samego siebie? Motyw mordowania samego siebie, dla poklasku, sukcesu, poczucia ważności... czy wreszcie prestiżu, ukazany w tym filmie, to prawdziwy majstersztyk. Ilekroć Angier topi swojego klona, obawia się, że pewnego razu to właśnie on wyląduje w pułapce, nie w ''prestiżu''. To bardzo wymowne. Prestiż jest celem samym w sobie, ale jego osiągnięcie wcale nie daje satysfakcji, bowiem nigdy nie jest tak, aby nie mogło być lepiej (Angier opracowuje własnego "Znikającego człowieka", ale wciąż poszukuje planów Borden'a, aby poznać sekret sztuczki konkurenta, która może być przecież lepsza. To samo czyni Borden). To również ogromny atut filmu - nie ma lepszego, ani gorszego bohatera. Zarówno Angier jak i Borden to postacie nastawione wyłącznie na prestiż, nie liczące się ze swoimi bliskimi. Jak w swojej ostatniej scenie mówi Olivia - "warci samych siebie".

Film z pewnością na dziesięć gwiazdek, z wyłączeniem motywów fantastycznych, które bardzo burzą jego wiarygodność. Chaotyczność scen i liczne retrospekcje, również w moim przekonaniu wpływają na obraz ujemnie. Rzekomo to celowy chwyt reżysera nawiązujący do drugiej fazy sztuczki magicznej, czyli zwrotu, polegającej na zmyleniu widza. W końcu, trzeba patrzeć uważnie...

ocenił(a) film na 8
ScarlettOHara

To już drugi obraz w którym miałam okazję obejrzeć razem Scarlett Johansson i Rebeccę Hall. To zadziwiające jak bardzo wartościujemy aktorki ze względu na ich walory fizyczne...

ocenił(a) film na 9
ScarlettOHara

Tak, to prawda. Ja na przykład z reguły niżej oceniam aktorstwo pięknych aktorek (co oczywiście nie znaczy automatycznie że wolałbym gdyby grała jakaś inna ;p), bo od razu mam podejrzenie że została zaangażowana ona do tej roli tylko ze względu na walory fizyczne, i podświadomie bardziej zauważam jej potknięcia. Ps. Dla jasności, jestem facetem. ;p

Zdecydowanie protestuję przeciwko mówieniu że nie ma lepszego ani gorszego bohatera. Jeden z bohaterów posunął się do morderstwa (nie mówiąc o wielokrotnym samobójstwie), a drugi nie tylko nie posunął się do tego, lecz nawet starał się uratować przeciwnika od śmierci. To jest niewyobrażalnie duża różnica. Natomiast ogromnym atutem filmu jest to, że od początku jesteśmy przekonani że to Borden jest zły, zaś Angier dobry (i, przynajmniej w moim przypadku, w czasie filmu wrażenie to było pogłębiane aparycją i zachowaniem bohaterów) i to otwiera kolejną ścieżkę interpretacji - o tym, jak łatwo jesteśmy w stanie kogoś osądzić, bo wydaje nam się że wystarczająco dużo wiemy, a prawda jest znacznie bardziej skomplikowana.
PS2. Akurat w tym filmie geniusz Nolana ogranicza się tylko (a raczej aż) do przedstawienia historii, natomiast przenoszenie idei za które go chwalisz to jednak raczej zasługa Priesta.
PS3. Tłumaczenie z którego cytujesz wydaje mi się niemiłosiernie drętwe ;)

ocenił(a) film na 8
JaTezMamNick

Co do walorów fizycznych chodziło mi raczej o to, że Scarlett Johansson jest powszechnie uważana za jedną z lepszych aktorek (głównie za sprawą Allena i swojej ładnej aparycji) a przy Rebecce zarówno w "Prestiżu" jak i w "Vicky, Christina, Barcelona" wypadła raczej średnio. Nie twierdzę, że była średnia w "Prestiżu", wręcz przeciwnie, ale Rebecca stworzyła o wiele ciekawszą kreację a nie jest tak znana i lubiana jak Scarlett, mimo, że jej warsztat aktorski jest chyba troszkę bogatszy. Stąd mój wniosek.

Masz rację twierdząc, że w niektórych kwestiach moralnych to Borden jest bohaterem z którym sympatyzujemy. Co prawda nie popełnił morderstwa, ale niejako się do niego przyczynił, postępując dość naiwnie i lekkomyślnie (śmierć Julii). Co więcej, zwróć uwagę na to, że Borden nie tłumaczy Angier'owi przyczyny wypadku, twierdzi tylko, że nie wie, jaki węzeł zawiązał (dopiero na końcu dowiadujemy się dlaczego). Robert również dowiaduje się na końcu, czyli wówczas, gdy jest już za późno, aby uratować jednego z bohaterów. Angier, przez cały czas fabularny, jest przekonany, że to Borden, motywowany zazdrością i chęcią odebrania koledze szczęścia, jest odpowiedzialny za wypadek (dokładnie ukazane jest to w scenie, w której przez przypadek zauważa go z żoną i córką). Zarówno on, jak i my. Alfred z pewnością nie jest ''tym dobrym''. Tak samo jak Angier, zaślepiony żądzą ''prestiżu'' psuje koledze występy i z uporem fanatyka próbuje odkryć sekret "Znikającego człowieka", finalnie robiąc z Roberta publiczne pośmiewisko. Jest tak zdeterminowany, że [ uwaga SPOJLER ] postanawia odciąć bratu dwa palce, żeby jego występ był wiarygodniejszy a również niejako przyczynia się do samobójstwa własnej żony [ koniec SPOJLERA]. Moim zdaniem nie ma tu dobrych czy złych. Dopiero na końcu, kiedy już damy się nabrać na sztuczki autora, dowiadujemy się prawdy, która mogłaby motywować nasze oceny. Ale niesprawiedliwie oceniać Angier'a jako tego złego, bowiem nie miał on okazji do rekompensaty (z racji zakończenia). Nie wiemy również, czy Borden, gdyby nie mógł korzystać z danej sobie metody, nie postąpiłby w ten sam sposób, co Angier. Najważniejszy był przecież prestiż, a tak długo jak Alfred miał swój złoty środek, tak długo nie musiał sięgać po inne metody.
ad.PS2 (a w istocie 1;P) Uważam, że przenoszenie idei to zasługa Nolana, ponieważ oglądałam już sporo filmów na podstawie fikcji literackiej czy faktów, które były spłycone do granic możliwości. Scenarzysta i reżyser sami muszą zaadaptować i zinterpretować książkę, aby wydobyć z niej to, co ICH zdaniem jest najważniejsze i skonstruować obraz tak, aby te najważniejsze treści ukazywał. Niewielu udaje się to zrobić w tak dobry sposób jak Nolanowi.
ad. PS3 (w istocie 2) Tłumaczenie z którego cytuję znajduje się na oryginalnym dvd z polskim lektorem;)

ocenił(a) film na 9
ScarlettOHara

Tak, oczywiście, że żaden nie jest dobry, ale mimo wszystko ja się nie zgadzam na mówienie że są równie źli ;) "Najważniejszy był przecież prestiż, a tak długo jak Alfred miał swój złoty środek, tak długo nie musiał sięgać po inne metody. " - właśnie nie, przecież przez długi czas to Angierowi prestiż wychodził (tylko on sam nie był zadowolony), a Borden był w cieniu. I wtedy nie posunął się tak daleko, jak Angier później (mimo że wtedy też Angier był górą, więc nie o prestiż chodziło). "Ale niesprawiedliwie oceniać Angier'a jako tego złego, bowiem nie miał on okazji do rekompensaty (z racji zakończenia)" - jeszcze Ci mało, niewystarczająco się wcześniej wykazał? ;) Jakby miał okazję to jeszcze gorzej byśmy go pewnie oceniali.
Winy Bordena są niezaprzeczalne, a rzeczywiście Angier widział je jeszcze gorzej (nie wiedział dlaczego Borden nie wie jaki węzeł zawiązał, nie wiedział że Julia sama zgodziła się na eksperyment). Natomiast nie zgadzam się z tym, że "Angier, przez cały czas fabularny, jest przekonany, że to Borden, motywowany zazdrością i chęcią odebrania koledze szczęścia, jest odpowiedzialny za wypadek", moim zdaniem Angier rozumiał że to jest wypadek, a scena którą przytaczasz ma wydźwięk taki, że Robert czuje się bardzo pokrzywdzony przez los, że ten który spowodował jego nieszczęście jest bardziej szczęśliwy od niego. Ale nigdy nie posądzał Bordena o celowe spowodowanie wypadku. Obaj (wszyscy trzej) bohaterowie czują się pokrzywdzeni, każdy uważa że ten drugi wyrządził mu większą krzywdę niż on jemu. A poza tym, czego wtedy na początku by mógł którykolwiek z nich drugiemu zazdrościć, jak byli pomocnikami wiążącymi węzły podczas przedstawienia?
Ad. PS2 (PS1 był na początku postu xP) Tak, zgadzam się że zasługa Nolana jest olbrzymia, zresztą pisałem że zrobił "tylko (a raczej aż)" tyle. W sumie to trzeba by chyba przeczytać książkę żeby wiedzieć co jest czyją zasługą w większym stopniu. Ale ja jak już film widziałem to bym nie miał z książki przyjemności, więc się nie dowiem.
Ad. PS3 Więc tłumaczenie na oryginalnym dvd z polskim lektorem wydaje mi się niemiłosiernie drętwe ;) W takim razie pewnie znam je, bo zapewne właśnie to było w kinie, ale wtedy byłem zajęty innymi walorami filmu niż tłumaczenie, a poza tym nie znałem innych.

ScarlettOHara

To o czym piszesz nie jest zasługą reżysera ale autora powieści, dlaczego temu pierwszemu przypisuje się to co wymyślił Christopher Priest. Nolan to tylko przeniósł na ekran. Ale zaprawdę wszystkie myśli którymi tak fajnie żonglujesz do życia powołała głowa Priesta - bez niego nie było by Nolana.

ocenił(a) film na 8
malarz_filmaniak

Chyba troszkę dramatyzujesz. Nie przypisywałabym całej kariery Nolana, Priest'owi, ponieważ to znaczne niedopowiedzenie. Bez Priesta nie powstałby scenariusz do "Prestiżu", bowiem nie powstałabły jego pierwowzór, czyli książka. Nolan tworzył i tworzy nadal i nie potrzebna jest mu do tego ''głowa Priesta". Pochwaliłam sposób przedstawienia wydarzeń - Nolan (w moim przekonaniu) tworzy bardzo ciekawe obrazy, niezależnie czy bazują na literaturze czy na jego własnej wyobraźni. Nie spłyca bohaterów, nie spłyca fabuły, jego filmy są hipnotyzujące i wstrząsające zarazem. Zamierzam pisac o nim w superlatywach, ponieważ (pozwolę sobie zacytować samą siebie) ,,(...)oglądałam już sporo filmów na podstawie fikcji literackiej czy faktów, które były spłycone do granic możliwości" i nie oddawały czaru pierwowzoru. "Prestiż" Nolana oddaje ją w całej swej krasie...

ScarlettOHara

Ale ja nie przepisuje całej kariery Nolana Priest'owi...Chodzi mi raczej o pewne proporcje, strukturę myślową wymyślił pisarz, reżyser ją tylko przeniósł na ekran. Nolan nie wymyślał tego świata on go tylko adoptował i przerzucił do świata filmu. Cytaty w Twojej wypowiedzi to zasługa Priet'a. Przykre jest to, że przeważnie widzowie po obejrzeniu filmu nawet najdrobniejsze rozwiązania fabularne przypisują reżyserom. Szkoda, że współczesne media trochę zapomniały o relacjach np. dramatopisarz- reżyser. Kiedyś do teatru chodziło się na spektakle Craiga, Brooka czy Grzegorzewskiego, Swynarskiego, Jarockiego....ale plakat od razu i to dużymi literami informował, iż oni przenoszą na deski teatru Shakespeara, Moliera, Ibsena, Czechowa itd. Ta relacja pisarz- reżyser była nie zachwiana. Często można było porównać dany dramat wyreżyserowany przez dwóch artystów. Dzisiejsza epoka roztrzaskały ten zloty środek, mówi się tylko o reżyserze. Myślę, że to jest ze szkodą dla sztuki. Jedynym chwalebnym ostatnio przypadkiem jest powieść Larssona "Dziewczyna z tatuażem". W prawie jednym czasie zrobili to i Szwedzi i Amerykanie. Obie adaptacje oglądałem z zainteresowaniem wyszukując różnic między filmowymi rozwiązaniami prozy Larssona.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
malarz_filmaniak

,,(...)głowa Priesta - bez niego nie było by Nolana", ja nie kwestionuję tego co miałeś na myśli, kwestionuję to, co napisałeś. Tak samo jak Ty kwestionujesz to co ja napisałam, nie uwzględniając tego, co miałam na myśli. Faktycznie, moją wypowiedź można uznać za niesprawiedliwą w stosunku do autora, bo opiewając reżysera, nie napisałam o Preist'nerze słowa. Z tym, że ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to właśnie on ma tu największą zasługę, bowiem tak jak oglądałam film, tak najpierw przeczytałam książkę. Po prostu bardzo podoba mi się w Nolanie to, że postanowił trzymać się pierwowzoru, nie robiąc z dzieła patetycznej papki.
Rownież pozdrawiam.

ScarlettOHara

"....ja nie kwestionuję tego co miałeś na myśli, kwestionuję to, co napisałeś. Tak samo jak Ty kwestionujesz to co ja napisałam, nie uwzględniając tego, co miałam na myśli... "
Mając na myśli Twoje myśli, myślę, że fajnie się z piszę z taką osobą, która myśli w ten a nie inny sposób!!! Kto Twoim zdaniem wygra obecny Festiwal w Gdyni?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones